

Artykuł pochodzi z serwisu mynarzeczeni.pl (mynarzeczeni.pl/organizacja-wesela/146-slub-i-wesele-mlodzi-chca-inaczej)
Autorem artykułu jest Pan Jakub Lepiorz.
Ślub i wesele to powszechnej świadomości wydarzenia nierozerwalnie związane z tradycją. Solidne dowody na to, iż małżeństwo i rodzina to wciąż fundamentalne wartości w życiu współczesnego człowieka. Jednak ostatnimi czasy w podejściu przyszłych małżonków wiele się zmieniło. Sposób, w jaki chcą spędzać te wyjątkowe chwile przechodzi dość radykalną metamorfozę.
Niezależnie od tego czy planujemy własny ślub i wesele czy mamy zamiar uczestniczyć w nich jako goście, warto być w tej kwestii na czasie. Chociażby po to, by nie zaskoczyło nas, współistniejące obok tradycjonalnego, podejście nowatorskie, przewracające obyczajowość do góry nogami. Co tu dużo mówić, robi się różne nietypowe rzeczy i to coraz powszechniej. O szczegóły, powody i efekty tych intrygujących udziwnień postanowiłem zapytać kilku ekspertów, którzy przygotowywaniem tych ceremonii zajmują się „od kuchni”.
Organizacja ślubu i wesela to już nie tylko sprawa przyszłego męża i żony. Coraz częściej bowiem, ramię w ramię, działa z nimi „osoba trzecia”. To konsultant ślubny – w Polsce postać stosunkowo nowa. Podczas ślubno-weselnych przygotowań pracuje on niejako w tle, jednak z pozycji wielkiego stratega. Czym się dokładnie zajmuje?
Skoro istnieje podaż tego typu usług, musiał pojawić się popyt. Agata Singer przekonuje, że z roku na rok ma coraz więcej zleceń. Według niej powodem tej sytuacji jest to, że tak naprawdę jest bardzo mało par, które lubią te całe zalatanie, ganianie za wszystkim, nerwówkę. W naszym kraju wciąż niewiele osób wie o istnieniu konsultantów ślubnych. Jednak ci, do których informacje te dochodzą, często są zaciekawieni i zainteresowani usługami, na które „moda” przyszła do nas ze Stanów Zjednoczonych.
Bardzo łatwo „włączyć” w tej kwestii stereotypowe myślenie – amerykanizujemy się coraz bardziej, młodzi są coraz bardziej zapracowani, zabiegani, nie mają czasu nawet na zorganizowanie naprawdę ważnych i cennych momentów w życiu. Poszukują ułatwień i wydaje im się, że wszystko można kupić za pieniądze. Skąd jednak wiemy, czy młode pary we wcześniejszych pokoleniach, gdyby tylko miały możliwość wynajęcia konsultanta i zajęcia się jedynie przyjemnymi aspektami ślubu i wesela, nie skorzystałyby z takiej okazji?
Dla kontrastu, 25-letnia Katarzyna Iwaniuk, która swoje wesele organizuje za rok, przekonuje
Poza tym, jak się okazuje motywacje odnośnie skorzystania z usług konsultanta ślubnego są w naszym kraju bardzo zróżnicowane. Agata Singer zauważa pośród swoich klientów cztery odmienne grupy:
Konsultanci ślubni są najbliżej nowopowstających trendów – to oni pierwsi słyszą o nietypowych życzeniach młodych par i starają się je, w miarę swoich możliwości spełniać. Pojawiają się np. życzenia o wypuszczenie zamiast tradycyjnych już gołębi – chmary motyli i to nie po wyjściu z kościoła, ale w środku, podczas przysięgi. Albo o zamówienie kapeli góralskiej, ale… tylko na godzinę. Takie szaleństwa w wersji mini. Dla urozmaicenia.
Wielu młodym najwyraźniej przejadły się już też kwiaty. Są zdecydowanie bardziej rozważni niż romantyczni, w ich zastępstwie prosząc o przynoszenie maskotek, słodyczy czy wina. Najnowszym pomysłem są kupony totolotka. Wydają się one świetnym pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, że najtańszy bukiet kwiatów to wydatek ok. 30 zł – co przekłada się na 10 kuponów lotto. Mnożąc to przez zwyczajową liczbę kilkudziesięciu gości szansa na wygraną młodej pary dość pokaźnie rośnie.
Kolejną nowością, która dopiero do Polski wchodzi i wywołuje dość dużo kontrowersji jest lista z prezentami. Znamy ją dobrze z amerykańskich filmów i seriali, jednak na własnym podwórku spoglądamy na nią wciąż podejrzliwie. Młodzi są jak najbardziej za, bo wtedy prezenty się nie dublują, poza tym odpada im obowiązek niezręcznej dla obu stron rozmowy o preferencjach odnośnie prezentów.
Jeśli jest lista, każdy gość rezerwuje sobie odpowiednią pozycję i po krzyku. Jeśli zajmuje się tym konsultant, jest jeszcze lepiej, bo goście rozmawiają z osobą „z zewnątrz” otwarcie informując o tym, na kupno jakiego prezentu mogą sobie pozwolić. Nawet jeśli wybrany, okazały prezent jest akurat poza finansowym zasięgiem gości, bo decyzja o weselu i ślubie była dla nich zaskoczeniem, również na to pomysłowi Polacy znaleźli sposób.
Goście wybierają z listy np. lodówkę i biorą ją w markecie na raty. Młodzi dostają wymarzony prezent, a goście mogą szczerze „weselić się” z młodą parą w tym ważnym dniu, bez widma zrujnowanego budżetu, spokojnie spłacając sobie wybrane przez siebie raty. To taka współczesna modyfikacja zasady „zastaw się a postaw się”
Inaczej postrzega się dziś także ślubną sesję zdjęciową. Coraz więcej par młodych „wychodzi” ze studia fotograficznego na zewnątrz. Stawiają na oryginalność i przekraczają schematy, śmiało ruszając w plener.
Fotografów nie dziwią już prośby o sesje na terenach poprzemysłowych, w tramwajach czy w… sklepowej witrynie. Potwierdza to Krzysztof Korzeniec, opowiadając o zrealizowanych przez siebie sesjach
Szaleństwo zdjęciowych urozmaiceń póki co nie ogarnęło jednak wszystkich. Nadal najpopularniejsze są parki, fontanny i inne “klasyki”. Jednak istnieje wyraźny trend, wyciągający młodą parę w coraz bardziej nietypowe i niekojarzone wcześniej z sesją ślubną miejsca.
Urozmaicenia urozmaiceniami, ale przecież wszystko musi być uwiecznione na filmowej taśmie. Tutaj nic się nie zmienia, wspomnienia muszą pozostać, bo to w końcu wyjątkowy i warty zapamiętania dzień. Jednak dzisiaj osoba za obiektywem kamery ma o wiele większe pole do popisu, wyposażona we wszystkie wynalazki współczesnej technologii.
Mnogość tricków i efektów wizualnych sprawia, że niektóre filmy ze ślubów i wesel przypominają teledyski. Nie chcemy już przez 5 minut oglądać wujka tańczącego z ciocią, bo nas to zwyczajnie nudzi. Pokolenie cyfrowych tubylców chce, żeby było kolorowo, zaskakująco i nietypowo.
Młodzi chyba też coraz częściej są nią znudzeni, o czym świadczy chociażby coraz popularniejsza w Polsce usługa filmowania nie tylko ślubu i wesela ale także poślubnej nocy. Filmy realizowane są w dwóch wersjach: soft, czyli tej bardziej romantycznej i hard, czyli tej bardziej szczegółowo pokazującej łóżkowe wyczyny świeżo poślubionej pary.
Tendencja ta to jednocześnie znak dużych zmian w obyczajowości młodych Polaków. Wielu seksuologów ją pochwala, ciesząc się, ze wychodzimy wreszcie z obyczajowego zaścianka. Inni z kolei widzą w tym jedynie ślepie kopiowanie swobody seksualnej krajów zachodnich. Dopóki takie urozmaicenie cieszy młodą parę, trudno dostrzegać w tym coś niepokojącego.
Ślub i wesele to ogromne wyzwanie dla niektórych przedstawicielek płci pięknej. Monika Stanek, obeznana w temacie, bo świeżo upieczona żona, mówi
Dla pań tematem nierozerwalnie związanym ze ślubem jest także odchudzanie. Trudno się dziwić temu, że w tak ważnym dniu każda kobieta chce wyglądać jak najlepiej.
Jednak niektóre przyszłe żony po prostu nie wyobrażają sobie sytuacji, w której nie miałyby w dzień ślubu zmieścić się w wymarzony rozmiar sukienki i posuwają się w swoich staraniach o utratę wagi o wiele za daleko. To zjawisko doczekało się już własnej nazwy – brajdoleksja. Ta spolszczona nazwa powstała przez połączenie dwóch wyrazów – bride (panna młoda) i końcówka -eksja zapożyczona z wyrazu anoreksja.
Konotacje znaczeniowe z anoreksją, groźną chorobą każą spojrzeć na to zjawisko jako nie na chwilowy wybryk przewrażliwionych na punkcie swojego wyglądu młodych kobiet a raczej jak na potencjalne zagrożenie dla ich zdrowia. Katowanie i osłabianie organizmu dietą i zbyt intensywnymi treningami może sprawić, że na własnym ślubie i weselu panie nie będą w stanie zrobić nic oprócz prezentowania swojego nowego wizerunku a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.
Porzucając poważny ton warto wspomnieć także o innych konsekwencjach cudownej wizualnej przemiany pani młodej – może być ona powodem zaskakujących reakcji otoczenia. Monika Stanek przytacza zabawną historię, której była świadkiem
No cóż, nie ma to jak rodzinna szczerość…
Pierwszy taniec ma symbolizować pierwsze wspólne kroki młodej pary na nowej drodze życia, otwiera również zabawę weselną. To moment wielkich wzruszeń i często tak samo dużego stresu dla nowożeńców. Coraz więcej par podchodzi do tematu profesjonalnie, zapisując się na kurs pierwszego tańca pod okiem instruktorów tańca.
To prawda. Dzięki telewizji na masową skalę odkryliśmy różnorodność stylów tanecznych, ich niepowtarzalny i indywidualny klimat. Ogniste tango, rozkołysana samba czy namiętna rumba – każde z nich to potężna dawka emocji. Mamy z czego wybierać. Jednak mimo to, nadal mocno trzymamy się ślubnej klasyki.
Niektóre młode pary za nic mają taneczne kanony. W pierwszym tańcu bezwstydnie miksują kroki i muzykę, skacząc z jednego stylu w drugi. Konstruują zabawne i czasami mocno zaskakujące scenki. Taki obyczajowy i taneczny freestyle.
Wydawać się może, że dzisiaj duża rzesza narzeczonych to buntownicy z wyboru przeciwko ślubnym i weselnym kanonom, pragnący przede wszystkim czegoś innego, nowego i świeżego podczas przysięgi i tanecznych hulanek. Nie wszystko jednak w ślubnej i weselnej scenerii zmienia się jak w kalejdoskopie. Jednym z elementów stałych jest np. ślubny makijaż, w którym trudno o ekstrawagancje. Aleksandra Flak, wizażystka wykonująca ślubne makijaże podkreśla
A co z płcią brzydką? Czy oni także na czas tej wyjątkowej ceremonii pragną podkreślić zalety i usunąć mankamenty swojej twarzy?
Co jeszcze się nie zmienia? Na całe szczęście nadal priorytetem pozostaje to, by młoda para spędziła uroczystość ślubną i weselną zabawę tak jak sobie wymarzyła. Jest to jedyny, niepowtarzalny, bardzo ważny dzień dla pani i pana młodego. To oni deklarują przed całym światem, ale przede wszystkim przed sobą nawzajem, że chcą spędzić wspólnie resztę życia. W tej kolorowej mozaice mniej i bardziej dziwnych ślubnych trendów to wciąż coś trwałego i odpornego na wszelkie mody.
Jakub Lepiorz